Na początku mego listu pragnę serdecznie pozdrowić wszystkich ofiarodawców, którzy wspierają naszą pracȩ misyjną i czynią ją możliwą.
Kilka słów o Zambii…
Jest to kraj położony w sercu południowej części Afryki. Zachwyca pięknem przyrody, różnorodnością gatunków zwierząt i roślin a największą atrakcja są niewątpliwe Wodospady Victoria oraz rzeka Zambezi. To ze strony uroków natury. Jest to bardzo spokojny kraj a ludzie w nim żyjący, pomimo różnic kulturowych i różnych przynależności plemiennych, cenią sobie pokój.
Zambia uniezależniła się od Wielkiej Brytanii w 1964 roku. Kraj jest bardzo zróżnicowany pod względem kultur i tradycji, języków (72), plemion i klanów. Populacja kraju wynosi około 20 000 000 osób, z czego ponad połowę stanowi młodzież i dzieci.
Pomimo bogatych zasobów naturalnych, gruntów dobrych pod uprawę, roślinności i dzikiej przyrod, która przyciąga wielu turystów, Zambia znajduje się na liście mocno zadłużonych biednych krajów. Według statystyk 58% populacji żyje poniżej progu ubóstwa – 1,9 dolara na osobę dziennie. Chaos polityczny, wysoka korupcja, bezrobocie, inflacja, zadłużenie, zmiany klimatyczne, uzależnienie od miedzi powodują niestabilność gospodarki i sprowadzają ludzi do stanu biedy.
Chcȩ podzielić się historią pewnej rodziny, którą jestem wstanie wspomóc dzięki hojności ludzi dobrej woli.
Babcia z czworgiem wnucząt mieszkają w wiosce Simonga. Dwie najstarsze wnuczki to już dorosłe osoby ale niesamodzielne jako że jedna (lat 21) cierpi na epilepsjȩ i jest opóźniona umysłowo a druga (lat 19) urodziła się z lekkim paraliżem prawej strony ciała. I o niej chciałabym opowiedzieć nieco więcej.
Spotkałam ją jakieś trzy lub cztery miesiące po moim przyjeździe do Zambii w 2004. Simonga to była pierwsza wioska , do której zabrał mnie proboszcz jadąc tam by odprawić niedzielną Mszȩ Św. Pamiętam moje zdziwienie gdy zamiast kościoła zobaczyłam ogromne, rozłożyste drzewo, pod którym ludzie rozłożyli kilka prostych ławek i mat i stół nakryty białym obrusem, który służył za ołtarz.
Podeszła do mnie młoda kobieta z kilkumiesięczna córeczką. Potem, po kilku latach dowiedziałam się, ze nazwała ją moim imieniem – Ewa.
Lata płynęły, a ja, jako że nie miałam okazji tam bywać, nie śledziłam losów Ewy aż do momentu, kiedy miejscowy katechista znów przywołał jej imię i powiedział mi, ze jej mama zmarła i opiekuje się nią babcia. Jak wspomniałam, dziewczyna jest fizycznie upośledzona, jakkolwiek wiele czynności jest wstanie wykonywać a i umysłowo raczej dobrze funkcjonuje. Zakończyła swoją szkolną edukacjȩ na klasie szóstej…dlaczego? Choć wersji jest kilka, najprawdopodobniej nie było pieniędzy na płacenie czesnego. Teraz edukacja już jest bezpłatna ale Ewa ma już 18 lat i duże zaległości w nauce.
Zastanawialiśmy się, jak jej pomoc oprócz tej doraźnej pomocy jak jedzenie, trochę ubrań, środki czystości.
Udało się zapisać ja na kurs podstawowego gotowania dla osób niepełnosprawnych, na którym nauczyła się przyrządzania prostych rzeczy, jak na przykład lokalnych pączków, które potem będzie mogła sprzedawać na targu. Ewa, jak na razie jest bardzo zadowolona. To jest jej pierwszy czas poza wioską i tamtejszą społecznością.
Babcia i pozostałe wnuki, są bardzo wdzięczne za każdą pomoc.
Tak jak wspomniałam na początku, nie byłabym wstanie pomȯc tej rodzinie, jak wielu innym, bez waszych ofiar, za które raz jeszcze serdecznie dziękujȩ.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia i zapewnienie o mojej pamięci modlitewnej.
Ewa Piegdoń, SSpS Zambia