Z pamiętnika wolontariusza cz. 3

Autor wpisu

Jadzia

Data

maj 29, 2017

Kategorie

Jak to się zaczęło …

       Moja droga do Gruzji była długa. Nie, nie … nie zastanawiałem się czy mam tam pojechać albo kiedy, tylko 3600 km nie da się przejechać hop-siup. Jak już pisałem, miałem możliwości zawiezienia samochodu z Polski do Gruzji. Ośrodek Rehabilitacji Niepełnosprawnych potrzebował samochodu do przewożenia chorych na dzienną terapię zajęciową. Z uwagi na stan techniczny pojazdów poruszających się po gruzińskich drogach, Ojcowie Kamilianie postanowili kupić samochód w Polsce
i przywieźć go do Tbilisi. Wybór padł na model Opla Zafira i mnie, jako kierowcę.

      Poszukiwania auta trwały w najlepsze. Wreszcie jest. Niedaleko. Jazda próbna
i Umowa. Życzeniem było, aby przygotować auto do użytkowania w Gruzji. Zaprzyjaźniony pan Józef w swoim warsztacie wymienia płyny i oleje, tarcze hamulcowe i … coś jeszcze.

    Wreszcie nadchodzi dzień wyjazdu. Torba spakowana, auto zatankowane, dokumenty i waluty w kieszeni.

       Jadę.

       Droga na południe Europy wiedzie przez Słowację.

Podobne posty

Historia dzieje się na Kalahari
Historia dzieje się na Kalahari

Drodzy, Szanowni, Kochani Przyjaciele misji świętych,  pozdrawiam Was serdecznie i szeroko się do Was uśmiecham ze środka dalekiej pustyni Kalahari. Pozdrawiam Was także od tutejszego Kościoła z Ncojane, małej i biednej wioski położonej wydawać by się mogło na końcu...