Dotrzymane słowo – wolontariat w Gruzji

Autor wpisu

Jadzia

Data

lip 30, 2018

Kategorie

Każdy z nas ma jakieś marzenia, cele, do których stara się dążyć. Ja kiedyś postanowiłam sobie, że pojadę na wolontariat za granicę. Obietnicy dotrzymałam. W lutym tego roku spędziłam dwa tygodnie w ośrodku Ojców Kamilianów w Tbilisi, gdzie udzielałam się jako wolontariusz.

Podczas pobytu w Gruzji asystowałam terapeutom w prowadzeniu zajęć  z osobami niepełnosprawnymi. Mogę śmiało powiedzieć, że większość mojej pracy polegała na spędzaniu czasu z podopiecznymi ośrodka. Wspólnie lepiliśmy z gliny, tańczyliśmy, uczyliśmy się śpiewać . Cieszyłam się, że poprzez tak proste gesty mogłam zachęcić grupę  do czynnego udziału w zajęciach. Podopieczni ośrodka potrzebują motywacji, motoru, który napędza ich do działania. Sama obecność nowych osób w Centrum Ojców Kamilianów, w szczególności obcokrajowców, inne rysy twarzy, język którym się posługują, wzbudzają ich zainteresowanie i wywołują uśmiech na twarzy.

Słowo wolontariat z pewnością ma wiele znaczeń. Dla mnie osobiście jest  to dzielenie się swoimi umiejętnościami. Maja, jedna z terapeutek w ośrodku,  poprosiła mnie
o pokazanie kroków i figur tańców polskich. Kilka wieczorów spędziłam,  aby stworzyć układ krakowiaka. Był to sprawdzian kreatywności. Trzeba było dostosować tempo
i poziom trudności do ruchowych możliwości podopiecznych. Kolejnym wyzwaniem było zaprezentowanie naszego narodowego tańca. Musiałam wykazać się cierpliwością  
i zaangażowaniem, aby grupa nie straciła zapału do nauki nowych, niekoniecznie łatwych rzeczy. Podopiecznym udało się opanować podstawy polskiego folkloru i mam nadzieję, że czekają aż wrócę, aby wspólnie szlifować to, czego się nauczyliśmy.

Każdy człowiek, jeśli tylko chce, może pomóc. W jaki sposób? Tak, jak najlepiej potrafi.
W ośrodku Ojców Kamilianów jest dużo pracy. Potrzebni są nie tylko wolontariusze do pomocy terapeutom, ale również fachowcy – budowlańcy, ogrodnicy.  Centrum zajmuje się również hospicjum dowozowym. Potrzebni są ludzie do posługi pielęgnacyjnej. Trzy razy w tygodniu pracownicy ośrodka jeżdżą do Shavshvebi, wioski uchodźców, gdzie prowadzą zajęcia z dziećmi tamtejszych Osetyńczyków. Sama spędziłam miłe popołudnie  z najmłodszymi. Okazji do pomocy jest wiele. Z pewnością można znaleźć coś dla siebie
i w tym się realizować.

Wyjazd  do Gruzji  jak najbardziej polecam. Jest to okazja do zetknięcia się  z inną kulturą, mentalnością, problemami. Przez dom wolontariuszy przewija się mnóstwo ludzi,
w każdym wieku, różnej płci i profesji.  Można zawrzeć ciekawe znajomości czy miło spędzić wieczór, zwiedzić Gruzję, a nawet Armenię.

Mój pobyt był krótki, ale intensywny. Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że może zmienić coś w moim życiu, a jednak… Człowiek nabiera nowego doświadczenia,  wyjeżdża bogatszy o wiedzę i przemyślenia, z chęcią do dalszego działania. Kiedy opuszczałam ośrodek postanowiłam sobie, że jeszcze tam wrócę. Mam nadzieję, że i tym razem dotrzymam słowa…, bo warto!

Agnieszka Łokaj

Podobne posty

Jak to się wszystko zaczęło – legenda gruzińska
Jak to się wszystko zaczęło – legenda gruzińska

Każdy kraj, naród ma swoją historię. Są również legendy, które zabierają nas nie tylko w odległe czasy ale niejednokrotnie w świat, których nie zobaczymy. Zapraszamy do poznania dwóch legend o powstaniu Gruzji, czyli Sakartwelo.