
Koronawirus daje się we znaki pewnie każdemu. Czy to w życiu rodzinnym, kiedy trzeba pochylać się nad trudnymi zadaniami dzieci i wracać do podręczników z przed kilkudziesięciu laty i przypominać sobie zawiłości Podstawówki, albo w życiu zawodowym, kiedy widmo kryzysu przyśpiesza puls stresując czy uda się zachować pracę. Poza tym ciąg i ilość informacji medialnych na pewno przygniata każdego. Już nie wiadomo w jakie teorie wierzyć, co czytać i powielać jako pewniki. „Gdybań” jest niespotykana ilość. Co ciekawe w tym wszystkim wypowiedzi polityków schodzą na dalszy plan a bardziej poszukujemy tego, co powiedzą eksperci z tytułami naukowymi przed imieniem. Można powiedzieć, że wreszcie zostaliśmy zmuszeni do tego, żeby posłuchać Profesorów z konkretnych dziedzin niż polityków zazwyczaj znających się na wszystkim.
W dobie oczywistego kryzysu nasza Fundacja Pro Spe miała pewien sukces. Ten czas zweryfikował nasze credo, którym kierowaliśmy się od początku istnienia fundacji, że idziemy tam, gdzie są ludzie i gdzie są ich problemy. Tym razem szlaki pomocowe nie zawiodły do Gruzji, ale do szpitala w Łańcucie, z którym i tak od lat współpracujemy pomagając, ile tylko możemy. To pewna forma wdzięczności wobec mieszkańców Łańcuta, którzy bardzo wspierają nasze działania. Uruchomiliśmy internetową zbiórkę na szpital, który leczy chorych na Koronawirus. I okazało się, że zebraliśmy przez Facebooka kwotę 31 454 zł plus wpłaty na konto 8 546 zł co razem daje kwotę 40 000 zł.
Dla nas jest to niezwykłe, że ludzie odpowiedzieli z takim zapałem i taką chęcią. Wpłaty posypały się jak wyczekiwany deszcz dobroci. Nie ukrywam, że mieliśmy pewne obawy przed ustawieniem kwoty 25 tys zł. Myśleliśmy o skromnych 5 tysiącach, no może 10 tysiącach, ale w pewnym momencie zaryzykowaliśmy twierdząc, że najwyżej nie uzbieramy. Ludzie okazali się niesamowici, bo przerosło to nasze oczekiwania. Kwota przekraczająca 30 tys zł jest ogromną radością dla nas. Bo pokazuje, że potrafimy się jednoczyć i solidaryzować. Pokazuje, że potrafimy ufać nawet nieznanej Fundacji – może dla wielu – a liczyć i stawiać na cel zbiórki. To niewątpliwie piękne cechy, które pomagają i uczą społecznej wrażliwości. Poza tym mieliśmy zapytania różnymi kanałami informacyjnymi jak można inaczej wesprzeć i odpisywaliśmy podając nasze konto. To niesamowite!
Wreszcie ostatnia sytuacja, kiedy już dawno po zakończonej zbiórce, dzwoni mój znajomy i mówić wprost, że widział to kiedyś i zapomniał sobie przekazać cokolwiek, czy jeszcze może wpłacić na naszą regionalną walkę z COVID 19. Na takie pytania zawsze odpowiadam twierdząco, bo chęci pomagania nie ma co gasić. To był sposób, że dobiliśmy do kwoty 40 tys zł. Ja do dzisiaj mam ciarki, kiedy piszę tą kwotę i budzi ona u mnie największy szacunek, bo pokazuje mi, że jest w nas może i wiele zdolności do narzekania, jak to u Polaków, ale jak trzeba jest w nas wiele wrażliwości i dobroci żeby wyjąć cokolwiek z portfeli nawet w trudnych czasach. To niesamowity sposób wyrównywania szans społecznych, ci co mają dzielą się z tymi co nie mają.
Nie trzeba wielkiej polityki, trzeba tylko powiedzieć szeroko ludziom jakie są potrzeby i na pewno znajda się chętni żeby odpowiedzieć. Dziękuję Wam wszystkim z całego serca i wierzę w to mocno, że obecna zaraza szybko minie a my wrócimy na normalne tory funkcjonowania i codziennego życia z uśmiechem i wielką satysfakcją zdanych egzaminów w czasach wielkiej próby w koronie. Pro Spe – ku nadziei!
Ks. Maciej Gierula