Na pomoc rodzinie Okroaszwili

Autor wpisu

Jadzia

Data

maj 30, 2019

Kategorie

Pewnego dnia pani Liana, mama uchodźczej rodziny z Osetii Południowej, zwróciła się do sióstr kamilianek posługujących na co dzień w gruzińskim Gori, prosząc o wsparcie dla swojej rodziny. W domu został mąż Ciskaro oraz trójka dzieci, z których dwoje jest bardzo chorych. Tylko jedna z dziewczynek (Nato, 14 lat) jest zdrowa i chodzi do szkoły, druga (Nana, 17 lat) ma padaczkę, a chłopiec (Arczi, 10 lat) cierpi na nadpobudliwość i jest opóźniony w rozwoju. Z powodu braku pięniędzy Nana często nie przyjmuje leków. Dziewczyna ukończyła tylko szkołę podstawową. Natomiast Arczi uczęszcza do szkoły specjalnej w Gori.

Ta pięcioosobowa rodzina Okroaszwili to uchodźcy z tzw. wojny sierpniowej, która wybuchła w 2008 roku. Walki trwały 5 dni (7/8-12 sierpień 2008). W wyniku konfliktu około 230 tysięcy osób zostało przesiedlonych. Ludzie pochodzenia gruzińskiego mieszkający w Osetii Południowej musieli uciekać do Gruzji, nie zdążyli zabrać swego dobytku. Wśród nich znalazła się rodzina Okroaszwili, która dziś mieszka w wiosce Szindisi oddalonej od gruzińskiego Gori o 15 km.

W Osetii Południowej rodzina mieszkała niedaleko stolicy – Cchinwali.  Mieli własny dom. Posiadali pieniądze na utrzymanie, na lekarstwa. Pracowali we własnym małym gospodarstwie. W wyniku wojny stracili wszystko na co pracowali. Za ostatnie pieniądze kupili dom w Szindisi. Jednak budynek nie nadawał się do zamieszkania. Pani Liana powiedziała, że oszukano ich w sprawie domu. Jedyny dochód pieniężny to zasiłek socjalny, który nie przekracza 350 lari (522 zł)na wszystkich członków rodziny.

Podobne posty

Historia dzieje się na Kalahari
Historia dzieje się na Kalahari

Drodzy, Szanowni, Kochani Przyjaciele misji świętych,  pozdrawiam Was serdecznie i szeroko się do Was uśmiecham ze środka dalekiej pustyni Kalahari. Pozdrawiam Was także od tutejszego Kościoła z Ncojane, małej i biednej wioski położonej wydawać by się mogło na końcu...