
Pewnego dnia pani Liana, mama uchodźczej rodziny z Osetii Południowej, zwróciła się do sióstr kamilianek posługujących na co dzień w gruzińskim Gori, prosząc o wsparcie dla swojej rodziny. W domu został mąż Ciskaro oraz trójka dzieci, z których dwoje jest bardzo chorych. Tylko jedna z dziewczynek (Nato, 14 lat) jest zdrowa i chodzi do szkoły, druga (Nana, 17 lat) ma padaczkę, a chłopiec (Arczi, 10 lat) cierpi na nadpobudliwość i jest opóźniony w rozwoju. Z powodu braku pięniędzy Nana często nie przyjmuje leków. Dziewczyna ukończyła tylko szkołę podstawową. Natomiast Arczi uczęszcza do szkoły specjalnej w Gori.
Ta pięcioosobowa rodzina Okroaszwili to uchodźcy z tzw. wojny sierpniowej, która wybuchła w 2008 roku. Walki trwały 5 dni (7/8-12 sierpień 2008). W wyniku konfliktu około 230 tysięcy osób zostało przesiedlonych. Ludzie pochodzenia gruzińskiego mieszkający w Osetii Południowej musieli uciekać do Gruzji, nie zdążyli zabrać swego dobytku. Wśród nich znalazła się rodzina Okroaszwili, która dziś mieszka w wiosce Szindisi oddalonej od gruzińskiego Gori o 15 km.
W Osetii Południowej rodzina mieszkała niedaleko stolicy – Cchinwali. Mieli własny dom. Posiadali pieniądze na utrzymanie, na lekarstwa. Pracowali we własnym małym gospodarstwie. W wyniku wojny stracili wszystko na co pracowali. Za ostatnie pieniądze kupili dom w Szindisi. Jednak budynek nie nadawał się do zamieszkania. Pani Liana powiedziała, że oszukano ich w sprawie domu. Jedyny dochód pieniężny to zasiłek socjalny, który nie przekracza 350 lari (522 zł)na wszystkich członków rodziny.