1 kwietnia w rzeszowskim Urban Labie odbyło się wyjątkowe spotkanie z siostrą Ewą Piegdoń, która w 2002 roku wyjechała do Zambii. Fundacja Pro Spe w ramach „Spotkań z Misjonarzem” za sprawą ciekawych opowieści siostry Ewy, zabrała nas w podróż do kraju, w którym dominuje pokój, taniec, śpiew oraz… czary.
Siostra Ewa Piegdoń służyła w Zambii 20 lat. Jej opowieści o kulturze, zwyczajach, zabobonach i codziennym życiu obywateli tego kraju, można słuchać godzinami. Podczas wtorkowego spotkania dowiedzieliśmy się, jak wygląda codzienne życie w miejscu, gdzie ponad połowa populacji żyje poniżej progu ubóstwa.

Zambia – Serce Afryki Południowej
Oficjalna nazwa – Republika Zambii , to kraj położony w południowej części Afryki, bez dostępu do morza, graniczący m.in. z Tanzanią, Angolą, Zimbabwe i Demokratyczną Republiką Konga. Jego stolicą jest Lusaka, a językiem urzędowym – angielski, choć w kraju mówi się także w ponad 70 językach lokalnych.
Zambia jest znana ze swojej dzikiej przyrody, parków narodowych i wodospadów. To tutaj znajdują się Wodospady Wiktorii, jedne z największych i najbardziej imponujących na świecie. Można tu spotkać słonie, lwy, lamparty, bawoły i nosorożce. Tradycyjna muzyka, np. Kalindula, oraz taniec również odgrywają ważną rolę w kulturze kraju. Zambia to kraj pełen naturalnego piękna, serdecznych ludzi i bogatej kultury.
Ewa Piegdoń o tym, co jedzą Zambijczycy
Ewa Piegdoń jest siostrą ze zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego. Pracuje w Livingstone na południu Zambii przy granicy z Zimbabwe. Jak sama przyznaje, musiała mierzyć się z różnymi trudnościami – stawała oko w oko z dziką zwierzyną, mierzyła się z potwornymi upałami i trudnym klimatem, poznawała i uczyła się kultury ludzi, którzy choć wyznają religię chrześcijańską, w życie codzienne wplatają czary i zabobony, a podczas Mszy Świętych potrafią tańczyć nawet kilka godzin.
Jak sama przyznaje, 58% populacji żyje poniżej progu ubóstwa, ale jeśli chodzi o problemy z dostępnością do żywności, to tak skrajnie nie jest.
– W ubiegłym roku mieliśmy sytuację, że w trzech prowincjach zambijskich pora deszczowa była praktycznie bez deszczu. W ubiegłym roku jakby zliczyć wszystkie deszczowe dni, to może uzbierałyby się trzy tygodnie. Ludzie zaczęli sadzić ziarna, przygotowywać pola. Deszcz przestał padać i była susza. Jak jechałam do Lusaki (stolicy) po obu stronach drogi było pełno kikutów z zeschniętej kukurydzy. Nic tam nie wyrosło
– opowiada siostra Ewa.
Klimat w Zambii jest różnorodny. Spora część społeczeństwa żyje bardzo skromnie, jedząc jeden posiłek dziennie. Mąka kukurydziana jest głównym pożywieniem. Nazywa się to nshima. Do jedzenia używają wyłącznie rąk, nie mają widelców czy łyżek. Jadają wyroby z mąki razem z sosem pomidorowym i z mięsem, a jak nie ma mięsa, to z warzywami. Jedzą dużo pomidorów, których bardzo dużo rośnie w Zambii. Lubią także dynie i ogólnie – warzywa liściaste. Tradycyjną potrawą są np. liście dyni, gotowane z orzeszkami ziemnymi. – Nie jedzą dużo ryżu, ale on jest. Jak zjedzą ryż, to go nie czują. Musi być mąka kukurydziana. Wszyscy jedzą mąkę. – mówi siostra.
Zambijczycy dużo eksportują soi. W centralnej Zambii są jej ogromne farmy. Mają też pomidory, które bardzo lubią. Jedzą też dużo mango. Wewnętrznie nie ma przetwarzania – nie robią soków, dżemów. Nie ma przetwórstwa.

Bezpieczeństwo kobiet to trudny temat
Siostra Piegdoń przekonała się, jak wygląda życie tamtejszych kobiet. Z jej opowieści wynika, że pozycja kobiety w społeczeństwie jest znacznie niższa niżeli mężczyzny. Mężczyzna jest na wyższym szczeblu. Prawa kobiety tak naprawdę są jedynie na papierze, w rzeczywistości nie są przestrzegane.
– Jeden mężczyzna może mieć dziecko z wieloma kobietami, ale nie poczuwa się do odpowiedzialności, by się nim zająć. Cały ciężar spada na kobietę. Z moich obserwacji wynika, że kobiety bardzo ciężko pracują. Zajmują się dziećmi i domem, to jest ich podstawowy obowiązek. Bezpieczeństwo kobiet to trudny temat. Jest dużo gwałtów. Jest dużo pedofili. Dziewczynki są wykorzystywane seksualnie. To duży problem w całym społeczeństwie.
– opowiada Ewa Piegdoń.
Ludzie bardzo boją się czarów
Siostra Ewa z dużym przejęciem opowiadała o tym, jakie wierzenia mieli ludzie, z którymi żyła na co dzień. Ludzie w Zambii wierzą w czary, wierzą w różne zabobony i w czarowników.
– Napotkałam trudności ze zrozumieniem czarów, zrozumieniem ich kultury. Z czasem nie zaprzeczam, starałam się wszystko rozumieć. Bulwersowało mnie to jednak. Są tam ludzie, którzy razem ze mną czytają pismo święte, a jednak w to wierzą. Trudna była dla mnie ta sprzeczność. Wielu rzeczy chyba nie rozumiem. Ważne, żeby z tymi ludźmi być i dzielić się swoimi wartościami
– relacjonowała siostra.
Zambijczycy okazuje się – nie wierzą, że coś przyszło „naturalnie”.
– Uważają, że nic się nie dzieje przez przypadek. Nie ma naturalnych procesów umierania, chorób. Wierzą w czary i czarowników. Wartości chrześcijańskie na co dzień przeplatają się z czarami lub zabobonami. Czarownik odprawia czary, ludzie wierzą, że ktoś na przykład może przemienić człowieka w zwierzę. Wierzyli, że ktoś przemienia ludzi w krokodyle. Nawet poszli z tym kiedyś na policję. To jest wbrew pierwszemu przykazaniu. Rozmawiałam z kobietą, która mnie uświadomiła, mówiąc „siostro, to są nasze wierzenia, my w to wszystko wierzymy. Każdy człowiek we wiosce wierzy, że każdy ma swój odpowiednik w krokodylu”
– opowiada.
Misjonarka bardzo ceni sobie spokój, jaki panuje w kraju. – Zambia jest krajem bardzo pokojowym. Nie ma strajków i demonstracji. Nie ma protestów, nikt nie wychodzi na ulice. Boją się. Wojen też nie ma – wymienia.

Czy dzieci chodzą do szkoły?
Dużo dzieci nie chodzi w Zambii do szkoły. Rodzice jeżeli posyłają, to tylko chłopców. Mają oni pierwszeństwo w dostępie do szkoły.
Czasem muszą chodzić do niej wiele kilometrów. Edukacja według prawa jest obowiązkowa, ale bardzo dużo dzieci nie chodzi do szkoły i nie ma żadnych konsekwencji. – Nikt tego nie sprawdza, nie ma żadnych kar i konsekwencji – twierdzi siostra.
Oko w oko z dzikimi zwierzętami
Zapewne wielu z was zastanawia się, co z obecnością dzikich zwierząt. Czy każdego dnia jest z nimi problem? Ataki dzikiej zwierzyny na ludzi oczywiście się zdarzają, jednak siostra uspokaja, mówiąc, że dzikich zwierząt nie ma na każdym zakręcie.
– W okolicach Livingston, tych zwierząt jest dużo. Z mojego doświadczenia Livingston i okolice to miejsce gdzie jest na przykład dużo słoni. Te słonie podchodzą do domostw. Plądrują ludziom ogrody. Ludzie odganiają je, żeby chronić posesje, rzucają w nie kamieniami, biją w bębny, by je odstraszyć. Słoń, gdy staje się poirytowany, może zaatakować pierwszą napotkaną osobę. Co roku są przypadki ataków na ludzi przez słonie. Trzeba jednak zaznaczyć, że słoń nigdy nie zaatakuje, gdy się czuje bezpieczny. Są także żyrafy, jelonki, dużo jest zebr, a także węży
– wylicza Ewa Piegdoń.
Domowe zwierzęta to głównie krowy i kozy. Kozy są łatwe w utrzymaniu i poradzą sobie nawet bez zieleni. Na wioskach są kury. Psy i koty też są, ale kotom żyje się bardzo źle. Dlaczego? Kot jest kojarzony z czarami. Tak samo sowa. Identyfikowana jest z czymś złym.

Jak w Zambii spędza się czas wolny?
Zambijczycy dużo czasu w swoim życiu poświęcają na taniec. Dużo tańczą i śpiewają, mają ceremonie i kościelne i tradycyjne.
– Taniec musi być. Afrykańczyk wyraża emocje podczas tańca i śpiewu. W czasie naszej liturgii i mszy świętej niedzielnej tam się po prostu tańczy. Przy większych uroczystościach, takich jak Boże Narodzenie, końca nie ma. Msze trwają 5-6 godzin. Biskup i księża starają się trzymać to jakoś w ramach.
– opowiada Ewa Piegdoń.
Najgorszy dla nas może okazać się tam klimat. Październik, listopad, grudzień – 35 stopni. Męczący klimat, przez który życie toczy się dużo wolniej.
Kiedy przychodzi śmierć
Średnia życia w Zambii to 38 lat. Opieka medyczna w kraju jest bardzo słaba. Dużo kobiet umiera przy porodach. Kobiety młode, szczególnie rodzące pierwszy raz.
– Pogrzeby są normalne. Wsadzana jest trumna do ziemi. Jeśli ktoś jest biedny, to zawija się go w płótno i także wkłada do ziemi. Są cmentarze. Ludzie maja ogromny szacunek do duchów i przodków, boją się duchów, dlatego cmentarze są rzadko odwiedzane
– opowiada siostra Ewa.
Misjonarka opowiedziała także o chorobach, które niestety trapią społeczeństwo.
– Najwięcej ludzi choruje na AIDS i na malarię. Lekarstwa w szpitalach i ośrodkach medycznych są rozdawane za darmo. Jeżeli biorą lekarstwa regularnie i w miarę jedzą, to mogą żyć. Nikt się nie przyzna ze jest chory na AIDS. To temat tabu. Sfera seksualna to też tabu. O tym się nie rozmawia. Matka z córką o tym nigdy nie rozmawia.
– słyszymy.

Jaka kobieta uważana jest za piękną?
Siostra Ewa była zaskoczona, gdy odpowiadała na to pytanie.
– Kobieta nie może być za szczupła. Szczupła nie przejdzie (śmiech). Średnia postura, musi mieć warunki. Kobiety ozdabiają się zwłaszcza na włosach. Nie mają naturalnie długich włosów, doczepiają sobie sztuczne włosy, różne warkoczyki, w różnym stylu. Peruki są bardzo modne, bardzo je lubią. Zambijki chcą mieć długie włosy i nosić koraliki. Nie używają kosmetyków, ponieważ są drogie. Lubią „wyglądać jasno” – biała skóra to dla nich ideał.
– opowiada.
Zambia to miejsce, gdzie tradycja łączy się z nowoczesnością, a gospodarka opiera się głównie na wydobyciu miedzi i szmaragdów. Mieszkańcy uwielbiają nshimę, muzykę i piłkę nożną. To serce Afryki Południowej, pełne życia i naturalnego piękna. Kraj niezwykle ciekawy, o czym w Urban Labie opowiedziała nam siostra Ewa Piegdoń ze zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego.
Michał Toś
